Podobieństwo do innych spraw jest przypadkowe.

Czy obywatel ma prawo w kulturalny sposób omówić w internecie cudzy komentarz, dowcip, odezwę, propozycję, felieton, cytując i podając dane dyskutanta? Co na to prawo prasowe i autorskie?

Czy ma prawo omówić wspomniane teksty, w szczególności, jeśli zostały dobrowolnie zamieszczone w internecie?

Czy ma prawo omówić wspomniane teksty bez zgody autora (czy p. Mickiewicz musiałby mieć zgodę p. Słowackiego na omówienie jego dowcipu wygłoszonego podczas publicznego spotkania)?

Czy ma prawo umieścić dane autora cytowanego a omawianego tekstu, a może jest to wręcz obowiązek wymagany prawem autorskim?

Czy ma prawo omówić wspomniane teksty na dowolnym portalu w dowolnym języku?

Czy ma prawo spodziewać się od inteligentnego (np. doktoryzującego się) powoda kulturalnej riposty w ramach dyskusji, nie zaś pomstowania i grożenia sprawą sądową?

Czy ma prawo uznać powoda za hipokrytę, który zarzuca obywatelowi ujawnienie jego nazwiska na innym portalu, a sam wcześniej dokładnie to samo czyni z nazwiskiem obywatela?

Czy ma prawo uznać powoda za hipokrytę, który zarzuca obywatelowi uchybienie mu na godności, a sam wcześniej ubliża obywatelowi niewybrednym słownictwem?

Czy ma prawo uznać powoda za komedianta, który wyzywa obywatela („a to ohydny donosiciel”), po czym udaje się do komisariatu policji, składając doniesienie na obywatela?

Czy ma prawo skrytykować powoda, będącego doktorantem, że powinien dbać o honor swej uczelni i przestrzegać obowiązującego tamże kodeksu etyki?

Czy ma prawo uznać działanie powoda za bezprawne, kiedy rozgłasza portalom fałszywe informacje o posiadaniu przez obywatela drugiego konta, z którego rzekomo poniewierał powoda, domagając się – bazując na tym błędnym przekonaniu – skasowania artykułów obywatela?

Czy ma prawo uznać powoda za histeryka i pieniacza, który bez starannego zbadania sprawy drugiego konta, bez wzięcia pod uwagę głosów niektórych dyskutantów (że obywatel nie ma dwóch kont), zacietrzewił się i udał do dwóch sądów, aby walczyć o swój honor, o którym wcześniej jednak zapomniał podczas wpisywania niewybrednych żarcików i uwag?

Czy ma prawo żądać od powoda, aby poinformował wszystkie portale, na których domagał się skasowania tekstów obywatela, aby je ponownie zamieścili, bowiem przekonanie o posiadanym koncie było jednak fałszywe?

Czy ma prawo żądać od powoda, aby go przeprosił za rozsyłanie nieprawdziwych i zniesławiających informacji, jakoby obywatel „kłamał, został złapany na gorącym uczynku i nieetycznie się zachowywał”?

Czy ma prawo dworować sobie z powoda, który dowodzi, że styl pisania obywatela i właściciela drugiego konta są podobne, czym zaprzecza definicji podobieństwa i wykazuje się kryzysem swej inteligencji oraz czy ma prawo zamieścić skany dowodzące, jak bardzo powód się myli?

Czy ma prawo wyrazić zdumienie, że powód wybrał drogę konfrontacji i wieloletniego sądzenia się oraz narażania swej kariery i osoby na ośmieszenie?

Czy ma prawo wyrazić ciekawość, jak zareagują dzieci powoda, kiedy dotrze do nich prawda, że rodzicielka jako inteligentna kobieta całkiem nieźle sobie poczynała pośród męskich twardych żartów, że w złości pozwała obywatela i że w końcu poznają bezlitosną prawdę, iż mamusia nie miała racji i kłamała?

Czy ma prawo omawiać patologię panoszącą się na portalu zdominowanym przez studentów, popieranych przez powoda doktoranta i wyrażać rozczarowanie owym kwiatem polskiej inteligencji?

Czy ma prawo sprostować kłamstwo mecenasa: „Głoszone przez Pana twierdzenia, sformułowane opinie i wskazane fakty nie zostały oparte na prawdzie” poprzez zamieszczenie skanów przeczącym słowom mecenasa?

Czy ma prawo odpisać mecenasowi na zarzut: „w sposób dotkliwy naruszają dobre imię i prawo do prywatności mojego mandanta, tak niezbędne dla wykonywania działalności twórczej w dziedzinie nauczania i pisarstwa”, że powód nie produkował się na prywatnym portalu i że pisząc w sposób naruszający regulamin portalu sam dotkliwie naruszył swoje dobre imię i prawo do prywatności?

Czy ma prawo odpisać mecenasowi na jego spostrzeżenie : „Informuję Pana, iż dobro osobiste jakim jest dobre imię i nienaganna opinia osoby publicznej, jakim jest wykładowca i pisarz, bezsprzecznie podlega ochronie przewidzianej w Kodeksie cywilnym. Naruszając więc dobra osobiste mojego mandanta, naraża się Pan na odpowiedzialność zarówno cywilną, jak i karną”, że zakres tej ochrony nakreślił sam powód, który zapomniał się na portalu, czego nie powinien czynić, piastując aż tak społecznie ważne stanowisko oraz że skoro sam nie zadbał o swoją nienaganną opinię, to dlaczego ma o to pretensje do innych?

Czy ma prawo zwrócić uwagę mecenasowi na fakt, że – skoro powód jest nauczycielem zajmującym się pisarstwem – powinien reprezentować znacznie wyższy poziom swych wypowiedzi i znacznie staranniejszy język oraz dobierać sobie kulturalniejszych zwolenników na portalu?

Czy ma prawo wskazywać na brak logiki w obecnych przepisach, mówiących, że przedawnienie zniesławienia liczone jest od daty pierwszego, nie zaś od ostatniego zniesławienia i czy ma prawo postulować zmianę przepisów?

Czy ma prawo przekonywać prawników, że – wg obecnych przepisów – po przedawnieniu pierwszego zniesławienia, można bezkarnie w nieskończoność zniesławiać wybraną osobę i że należy uznać to za kuriozalny prawny bubel?

Czy ma prawo mieć pretensje do mecenasa (kto mecenasowi dał prawo do oznajmienia, że „wskazane fakty nie zostały oparte na prawdzie”, skoro nawet nie zapoznał się z dowodami drugiej strony) i wytykać mu jaskrawy przykład braku profesjonalizmu?

Czy ma prawo zapytać mecenasa: „Czy kancelaria, której wpłaciłby przed pierwszym (cywilnym) procesem żądane 20 tys. zł, oddałaby tę kwotę po drugim (karnym) procesie”?

Czy ma prawo poinformować powoda i mecenasa, że gdyby nie fałszerstwo i pomówienie, to nie byłoby ani jednego felietonu nt. powoda (a teraz jest ich ponad sto)?

Czy ma prawo – w ramach niejako obrony koniecznej spowodowanej żądaniem 20 tys. zł i groźbami wytoczenia procesów – publikować felietony nt. dyletanctwa mecenasa i pieniactwa powoda?

Czy ma prawo zapytać mecenasa, który żądał wysokiej kary finansowej – w jakiej wysokości zaaprobowałby karę dla swego klienta po udowodnieniu fałszerstwa i za kłamstwo, czyli pomówienie obywatela o pisanie pod cudzymi danymi?

Czy ma prawo wyśmiać mecenasa, który podkreśla zasługi powoda dla społeczeństwa, sugerując sędziemu, aby kierował się pozamerytorycznymi względami?

Czy ma prawo wykpić sędziego, który wskazuje na społeczną ważność powoda, zapominając o sprawiedliwości niezależnej od jego prestiżu?

Czy ma prawo ujawnić powoda jako fałszerza i jego fałszerstwo, w szczególności zmianę w podpisie jednego nazwiska na drugie, zamieszczając skan i wyjaśniając to oszustwo?

Czy ma prawo skrytykować sędziego za zignorowanie fałszerstwa powoda podczas procesu i nazwanie tego skandalu omyłką?

Czy ma prawo skrytykować sędziego za wydanie wyroku z nakazem przeproszenia powoda za rzekomo niezaistniałe jego wyczyny, zamieszczając jednocześnie skany potwierdzające te czyny i dowodzące, że sędzia się jednak pomylił?

Czy ma prawo skrytykować sędziego za nieznajomość języka ojczystego i logiki, skoro drugi wyrok potwierdza jego indolencję w obu zakresach oraz zilustrować skanami owe niekompetencje?

Czy ma prawo ocenić, że w drugim wyroku temida rozsmarowała argumenty powoda, zarzuty mecenasa i wyrok sędziego w pierwszym procesie?

Czy ma prawo skrytykować sędziego za nieznajomość tematyki w dziedzinie zniesławienia, skoro w drugim procesie sąd – na podstawie opinii biegłego – nie uznał tekstów (zgłoszonych do pierwszego sądu) obywatela za bezprawne?

Czy ma prawo pożartować z sędziego, który uznał, że pikantne żarty powoda zbytnio zostały skrócone, co sugeruje, iż nie miałby pretensji, gdyby były zacytowane w całości?

Czy ma prawo przypomnieć powodowi, mecenasowi i sędziemu, że każdy obywatel może (a nawet powinien) poinformować zwierzchnika osoby zaufania publicznego o jej niewłaściwym zachowaniu, zwłaszcza jeśli jest to pisarz, wykładowca albo doktorant elitarnego uniwersytetu?

Czy ma prawo zauważyć, że sędzia powinien opracować dwie listy wyrażanych ubolewań – a to obywatela wobec powoda, a to odwrotnie, w zależności od przewin z obu stron?

Czy ma prawo wykpić sędziego, który miał kłopoty z logiką, a został szefem... Wydziału Własności Intelektualnej jednego z sądów?

Czy ma prawo zacytować profesorów, którzy uważają, że sędziowie i adwokaci miewają kłopoty z logicznym myśleniem?

Czy ma prawo zacytować żarciki powoda nt. murzynów i pedałów oraz szyderstwo z przysięgi studenckiej, ilustrując to skanami?

Czy ma prawo zacytować kawał powoda nt. prawników: „A ja uważam, że najłatwiejsi do zoperowania są prawnicy. Nie mają serca, nie mają kręgosłupa, nie mają jaj, a głowę i tyłek można bez problemów zamienić miejscami”, a tydzień później idzie do prawników prosząc o pomoc?

Czy ma prawo zasugerować zaćmę u sędziego, który nie dostrzegł, że słowa powoda: „dziwki”, „suki” (żart o kobietach i… Bogu), „drapanie po d**ie i j**ach” są oceniane jako co najmniej pikantne, a przez wielu rodaków nawet jako wulgarne?

Czy ma prawo skrytykować Polski Wymiar Sprawiedliwości, który nie posiada procedur kontrolujących logiczne myślenie sędziów i adwokatów?

Czy ma prawo ujawnić powoda jako kłamcę i jego kłamstwo polegające na twierdzeniu, że obywatel założył dodatkowe konto na inną osobę, z którego rzekomo obrażał powoda oraz zamieścić odpowiednie skany?

Czy ma prawo skrytykować sędziego za pominięcie ww. kłamstwa powoda podczas procesu?

Czy ma prawo ujawnić skany ordynarnych wpisów osoby spowinowaconej z powodem, która wygenerowała swoje zniewagi na podstawie ww. kłamstwa powoda a rodzica?

Czy ma prawo skrytykować mecenasa za sfałszowanie zarzutów, polegające na zamianie słów (np. „pikantny” na „wulgarny”), aby wprowadzić sędziego w błąd, celem zasugerowania większej szkodliwości czynu i uzyskania surowszego wyroku?

Czy ma prawo uznać, że mecenas spreparował zarzut, kiedy to obywatel opisał podłączenie się powoda pod wulgarne wypowiedzi innych dyskutantów, a tenże prawniczy oszust zamienił to na „ponownie zarzucił wulgarne słownictwo”?

Czy ma prawo wykpić mecenasa, który zgłasza w sądzie do kasacji felieton oparty na wypowiedziach jego klienta (opisanego bez podania danych osobowych) i koniecznie chce dowieść, że tekst o anonimowej postaci dotyczy jednak tego klienta (a zatem – czy można skazać za zniesławienie... anonima)?

Czy ma prawo ośmieszyć mecenasa, który w sądzie walczy o swego klienta, nagłaśniając niewłaściwe jego zachowanie, zamiast zadbać o możliwie szybkie wyciszenie sprawy?

Czy ma prawo skrytykować mecenasa, który już w ostatecznym przedsądowym wezwaniu żąda dla klienta 20 tys. zł (półroczna ówczesna średnia płaca) i to niezależnie od ewentualnych przeprosin?

Czy ma prawo zakpić z mecenasa, który po zażądaniu owej kwoty, chciał poszerzyć zakres kasowania felietonów także i na te, które zostały napisane już po wystosowania żądania (a powstały dlatego, że taki bezczelny wymóg postawił)?

Czy ma prawo negatywnie ocenić mecenasa, który zrywa mediacje z powodu nieprzyjęcia warunków stawianych przez obywatela, który chce iść na kompromis pod warunkiem przeproszenia za sfałszowanie podpisu i za kłamstwo, iż posiada dodatkowe konta na dyskusyjnym portalu?

Czy ma prawo potępić mecenasa, który po zerwaniu owych mediacji, niegodnie wmawia sądowi, że mediacje zostały zerwane przez… obywatela?

Czy ma prawo wnioskować po latach, aby udostępniono dokumentację mediacyjną, celem prześledzenia niegodnego zachowania mecenasa oraz omówienia sprawy w internecie?

Czy ma prawo skrytykować mecenasa za podawanie nieprawdziwych spostrzeżeń postmediacyjnych i opublikować stosowne skany?

Czy ma prawo zadać specjalistom od mediacji pytanie – „na czym miałaby polegać ugoda z powodem, który sfałszował podpis i posądził o posiadanie drugiego konta”, skoro tenże ma całkiem odmienny pogląd?