Panie Prezesie, jak Pański sędzia mógł aż tak ośmieszyć Sąd wyrokiem IC692/09?

Podczas dyskusji na forum NaszaKlasa, niejaki JK, oświadczył, że nie jest MN - "Nie jestem pan MN i szczerze mówiąc brzydzę się donosicielstwem [...]". Gdyby pisarka MCh uwierzyła panom JK (twierdził, że nie jest MN) oraz MN (zapewniał, że nie jest JK), to nie byłoby tej całej kompromitacji - ani pisarki, ani Temidy. Jednak zapewne pani ma przykre doświadczenia w internecie (lub poza nim, że ludziska rejestrują się na fałszywe nazwiska, podając się za inne osoby), stąd być może jej uczulenie, a nawet obsesja, że obaj panowie to jedna osoba. Więcej - na tym portalu dostrzegła jeszcze jedną osobę (trzecią!) i opublikowała oświadczenie (tamże oraz na Salon24), że MN=JK=AZ, a to już jest prawdziwa... "jednosobowa trójca nieświęta".

Pomówienie to byłoby do polubownego załatwienia, gdyby nie fakt, że ta pani - w swej konfabulacyjnej fobii - udała się na komisariat policji oraz do dwóch sądów, wprowadzając te organa władzy (a także szereg portali, do których rozsyłała emajle ze swoimi kłamliwymi spostrzeżeniami) w błąd, który od dwóch lat nikt nie może (nie chce?) naprawić. Ponadto zerwała mediacje przewidziane prawem, zaś jej prawnik, mec. KK, przysłał do sądu pismo z kuriozalnym wnioskiem - "trwające od miesiąca września 2009 r. postępowanie mediacyjne jest bezcelowe, gdyż brak jest rzeczywistej woli po drugiej stronie (u oskarżonego), wnoszę zatem o jego zakończenie". Ów mentor zna prawdę obiektywną i ocenia, że MN wykazuje nie tylko brak woli, ale brak rzeczywistej woli. Według tego prawnika, MN wykazałby się (rzeczywistą!) wolą, gdyby przyznał, że istotnie MN=JK (i to niezależnie od prawdy, choćby przez grzeczność!), natomiast każda próba przekonania mecenasa, że MN miał/ma tylko jedno konto, to dla niego strata czasu, bowiem jego nie interesuje prawda*, ale wygranie procesu. Być może tego akurat uczą na studiach - nie walka prawnika o prawdę jest istotą jego posłannictwa, ale walka o swego klienta, co zresztą można w jakiś sposób nawet zrozumieć, wszak naiwne osoby najczęściej mają poniżej dwudziestu lat.

Jeśli ktokolwiek z Państwa zostanie oskarżony, to powinniście iść na ugodę i przyznać się do wszystkiego, bo tego sobie życzy strona oskarżająca, jej mecenas oraz sąd, który wydał szybki wyrok (blokując równocześnie prawo do apelacji, bowiem o wyroku był łaskaw poinformować tylko jedną stronę - pisarkę i jej mecenasa) i już zabiera się za rozpatrywanie kolejnych spraw (a ma ich bez liku), zatem niech Państwo nie utrudniają Temidzie jej ciężkiej pracy. Aby postępowanie mediacyjne było celowe, to powinniśmy przyznawać się do postawionych zarzutów i bezcelowe jest wyjaśnianie, że strona inicjująca proces nie ma racji i wręcz błądzi. Można zauważyć zasadę obowiązującą ongiś na Dziki Zachodzie - kto pierwszy wyciągał kolt, ten miał znacznie większą szansę na wygranie pojedynku. Gdyby to strona przeciwna szybciej przybyła do sądu, to miałaby większe szanse na wygraną, natomiast jeśli nie dotarła do nobliwego gmachu, bowiem nie miała aspiracji do pieniackiego toczenia sądowych bojów po zamieszczeniu przez pisarkę kłamliwej równości (MN=JK=AZ), to Temida - niczym sęp - zadziobała pozwanego i teraz dopiero pewnie Strasburg będzie mógł wdrożyć cywilizacyjne metody postępowania, bowiem polskie całkowicie zawiodły, i to nie po raz pierwszy.

Oto wypowiedzi p. JK, którego pisarka MCh uznała (i uznaje do tej pory!) za MN, zatem swoje wzburzenie wywołane komentarzami JK zamieniła w pasję, z która rzuciła się do boju z MN na trójmiejskich wokandach i żaden mądry prawnik (profesor, minister i czort wie jeszcze kto) nie jest w stanie zmienić tego cyrkowego piruetu obu pań: po prostu - naiwna Temida uwierzyła pisarce i uznała, że MN=JK, wydała wyrok, uprawomocniła go i pokazuje teraz środkowy palec, i to - podobno - w zgodzie z polskim prawem!

Pisarka MCh sugerowała użytkownikom, aby zgłosili adminowi NK, że MN i JK (jako jedna osoba) wpisuje niegodne komentarze i aby admin zlikwidował oba konta - "a ja proponuję abyście to opisali do administratora nk..", na co JK odpisuje - "Pani Magdo, prosze samemu opisać, a nie podjudzać studencików, którzy jednak mają trochę do stracenia i płacą potem za to niepotrzebymi nerwami. Można też zameldować dzielnicowemu, albo koniowi na Helu :P".

Co ciekawe, pisarka w swych opisach sprawy, zarzekała się, że nie popierała instytucji donoszenia, a przecież wyraźnie widać jej działalność w tej materii, zatem jest to już pierwsze - łatwo dostrzegalne - jej kłamstwo.

Pod komentarzem innego użytkownika, JK dopisał - "hehe... oto złotousty mastaha kultury młodzieżowej! :P". Gwoli ścisłości - MN nie zna tego wyrazu i nigdy go nie stosował, i jest to jeden z kilku dowodów na to, że komentarze pisane przez MN oraz przez JK nie pochodzą od tej samej osoby (ten temat omówiono w innym opracowaniu), zatem nie tylko pisarka publicznie pomówiła MN, kompromitując swą rzetelność i wystawiając swą godność na działania retorsyjne, ale także sędzia zblamował się, uznając równość JK=MN za prawdziwą. Bez analizy biegłego, bo przecież sam najlepiej na wszystkim się zna, to co będzie tracić czas i pieniądze podatnika na fachowca. A przecież mógł uznać oświadczenie MN - skoro sędziowie nie wierzą jednemu obywatelowi, zaś przyjmują za prawdę fałszywe zeznania innego obywatela, to potem mają tego typu kłopoty, już nie mówiąc o niesymetrycznym (nie)przyjmowaniu (nie)prawdy.

I zbliżamy się do kulminacyjnego momentu - po wypowiedzi JK o koniu na Helu, p. MCh posunęła się do fałszerstwa polegającego na zmianie nazwisk. Zacytowała JK (podczas cytowania automatycznie wpisywane są dane osoby cytowanej, jednak pisarka z klawiatury zamieniła dane JK na MN, i to z błędem!) - "Mirosław Nalezińśki napisał(a): Pani Magdo, prosze samemu opisać, a nie podjudzać studencików, którzy jednak mają trochę do stracenia i płacą potem za to niepotrzebymi nerwami. Można też zameldować dzielnicowemu, albo koniowi na Helu :P". I dopisuje swój komentarz do ww. sfałszowanego wpisu - "Ja już opisałam administracji pańskie zachowanie, teraz proponuję młodzieży zrobić to samo. Miarka się przebrała i mam nadzieję że to będzie pański koniec na tym forum", na co JK odpisuje - "hehe... czy pani propozycja uprzejmego donosu nie jest dla naszej młodzieży aby nazbyt łaskawa? :P".

Pod jedną z wypowiedzi, pisarka komentuje - "i na mnie też pan donosił? Obrzydlistwo!" i jest to dowód na jej hipokryzję (Temidzie wmawiała, że o to ją bezpodstawnie oskarżono - zapewne nie potrafi właściwie ocenić sytuacji), bowiem sama nawołuje do donoszenia, ale kiedy ktoś stosuje podobną technikę wobec niej, nazywa to obrzydlistwem. Pod tym komentarzem p. MCh, JK dodał - "hehe... granda! ale ma pani niestety już conajmniej dwóch konkurentów, nie ma lekko :P".

Kiedy pisarka wpisała obszerny komentarz - "Nie wiem jak inni, ale ja sobie serdecznie nie życzę, aby pan MN wypowiadał się w moim imieniu, a już na pewno nie podpisuję się pod żadnym jego tekstem", to JK skomentował - "hehe... ależ proszę nie ustawać we wnikliwej analizie tej niezwykłej postaci i koniecznie donosić tu o wszystkim, bo z pewnością wszyscy podzielają pani fascynację trollowaniem tego forum :P".

Po zamieszczeniu przez pisarkę antygejowskiego żarciku oraz przaśnego o suce (i to bynajmniej nie o psiej samiczce, lecz o kobiecie), przychodzi pora na przedstawienie na forum NK linku do strony MN całkowicie niezwiązanej z NK (zatem pisarka kierowała dyskutantów na obcą stronę, czego nie stosuje się w dyskusjach, ale kiedy MN omówił jej działalność na Salon24, to rozpoczęła walkę o swoje prawa - czyż to nie hipokryzja i to po raz drugi?). Pisarka wpisała - "Oj.. wywołaliście wilka z lasu :(Krzysztof ma rację: zakończyć sprawę. MN donosi wszędzie i jeszcze się tym chwali. Na jego stronie cytuje swój list do Prezydenta Gdynii p. Szczurka, w którym informuje o złych zachowaniach (wg niego) adminów z forum ZKM w Gdyni. Poczytajcie sami.. http://web.archive.org/web/ 20080121 084557/www.mirnal.neostrada.pl/otmiasto.html", na co odpowiada JK - "hehe… no proszę. I czym mają się różnić pani tutejsze donosy od tych z poleconej strony? Najwyraźniej nie dociera do pani, że postępuje pani tak samo jako osoba, jaką rzekomo pani potępia :P".

Żarty trzymają się pisarki w dalszym ciągu, bowiem serwuje czytelnikom nie tyle lody, co wesoły a subtelny żarcik językowy na ich temat - "Jasio, pisząc wypracowanie, pyta ojca: - Tato, jak się powinno pisać: Królowa Lodu, czy Królowa Loda? / - To zależy, synu, czy chcesz żeby była postacią negatywną, czy pozytywną...", na co JK reaguje - "hehe… bez wątpienia oto znawca .Cóż za iście królewskie rozróżnienie dobra od zła w zaprezentowanym dowcipie :P".

W końcu pisarka (a doktorantka Uniwersytetu Gdańskiego) zamieszcza najobszerniejszy swój żart (tu skrócony) - "a to pewnie znacie.. :) PRYSZNIC/ Jak kobieta bierze prysznic - Rozbiera sie i sortuje ubranie do koloru i temperatury prania [...] Mijajac meza, zaslania szczelnie wszystko/ Jak mezczyzna bierze prysznic/[...] nago leci do lazienki, mijajac zone, macha ptaszkiem i wola 'hu, huu!'/ patrzy w lusterko, oglada ptaszka i drapie sie po dupie/ wchodzi pod prysznic/ jeszcze raz sie drapie, teraz po jajach/. wacha palce, upajajac sie meskim zapachem [...]/ myje rowek i jednoczesnie pierdzi/ puszczajac baki, cieszy sie jak to dziwnie pod natryskiem brzmi [...]", na co JK nieelegancko (cytując fragment tego dowcipu) ripostuje - "Zmarło sie człowiekowi i zostawił żonę z tartakiem [...] Po zakryciu oczy, kobiecina dała mu do powąchania gałązkę 6-cio letniej brzozy. 6-cio letnia brzoza odgadł zapytany. Potem gałązkę 245-cio letniego dębu. 245-cio letni dąb odgadł ponownie. Więc na koniec kobiecina podrapała się po łonie i podała mu palce do powąchania. Zapytany wahał się chwilę: 16-nasto ..., nie 17-nasto ... (kobiecina w tym momencie aż pokraśniała)... 17-nastowieczny kuter rybacki odrzekł po namyśle. PS. a tutejsza królowa, to zamiast siedzieć na NK, to za jakąś pracę wziąć się nie myśli?".

Owszem, można było zirytować się na JK i można zrozumieć wzburzenie pisarki, jednak czy to powód, aby bez stuprocentowej pewności zeznawać w sądzie, że JK=MN? Cóż ten biedny sędzia miał zawyrokować, skoro jest w sądzie zdeterminowana powódka, która zeznaje z wielkim zaangażowaniem i wielkim przekonaniem, zaś - jak się zapewne wielu wydawało - winny MN skombinował sobie lewe zwolnienia lekarskie i złośliwie nie pojawia się w sądzie, to któż mógłby jeszcze wątpić, że JK=MN? No i sędzia popełnił swój wielki błąd, za który do tej pory się nie wypłacił - okopał się pośród kodeksów oraz immunitetów i nie ma zamiaru ani poprawić swojego chłamu, ani przeprosić. Każda pierwsza lepsza rzemieślnicza łajza ma obowiązek naprawienia szkody w sposób bezpłatny, z uśmiechem (choćby udawanym) i niezwłocznie, bo mamy bardzo mądre przepisy, którymi podpierają się federacje konsumenckie maści wszelakiej, ale nie dotyczy to, niestety, wielce szanownych przedstawicieli polskiej Temidy.

A przy okazji - pisarka przed organami władzy zarzekała się, że nie zamieszczała pikantnych dowcipów na NK - może trzeba sprawdzić, czy doktorantka wie, co owo słowo oznacza? I jest to drugie jej kłamstwo, tym razem popełnione w gmachu Temidy. A swoją drogą - pani ta pewnie nie zna tego określenia (albo nie wie co oznacza), zaś sędzia fałszerstwo nazywa omyłką i wydaje wyrok skazujący - gdzie my żyjemy? Łatwo nam żartować z inteligencji innych narodów? Jedna nie wie, co to "pikantne", drugi nie odróżnia fałszerstwa od pomyłki?!

Pisarka zacytowała Krzysztofa M. - "Jacku Kawalcu, a dlaczego ty taki 'ukryty'? i dlaczego wchodzisz na forum PG? Nie masz zadnych kolegow? ani kolezanek? Moze masz przynajmniej psa?", dodając od siebie - "Oprócz żony, dwóch synów i psa spaniela nie ma nikogo. Nikt go nie lubi, wyrzucają go z każdego forum na jakim się pojawi. Nikt nie ma ochoty słuchać jego prostackich zaczepek.. proszę Was ignorujcie go, bo nigdy się nie odczepi", zatem ponownie publicznie oznajmiła, że JK=MN, bowiem i tu opisała obu jako jedną osobę.

W końcu pisarka MCh energicznie proponuje - "A ja wnoszę o zablokowanie jego IP dla forum PG", na co JK odpowiada - "hehe… czy jakies uzasadnienie dla swojej prośby pani znajdzie, czy też pani widzimisię ma wszystkim wystarczyć za argument? :P".

Kiedy doktorantka filozofuje i kolejny raz kłamie, że MN=JK - "A ja sądzę, że MN odreagowuje stresy i jako JK używa sobie na całego.. taki doktor Jekyll i Mr Hyde :).. chociaż... Jekyll to za dużo powiedziane", to JK nawiązuje do superdowcipu p. MCh - "hehe... opisuje pani swojego mężczyznę jak m.in. drapie się po niewymownym, a potem wącha swoje paluchy, ale to ja używam sobie na całego? Chyba ci się troszkę wątki z dowcipami pozajączkowały skarbie :P".

A kiedy pod koniec stycznia 2009 pisarka dostrzega artykuł MN na Salon24, zaraz komunikuje na NK - "A to jest kolejny 'wspaniały' felieton p. MN http://mirnal .salon24.pl/383280.html Jeszcze macie jakieś wątpliwości że JK i MN to dwie różne osoby? przeczytajcie jak tam kłamie i przekręca fakty..." i ponownie konfabuluje, że JK=MN, na co JK odpisuje - "Pani obsesja na punkcie MN robi się już nudna. Jak macie coś do siebie, to proszę wyjaśnić to sobie na priva, bo nikt tu już nie jest zainteresowany tą postacią :P". Ponadto pisarka publicznie stwierdza, że "tam kłamie i przekręca fakty", zatem może w końcu przedstawi swoje argumenty - w jaki sposób kłamie i przekręca fakty?

I kiedy w końcu pisarka zwraca się do p. Michała (przodownika w pisaniu wulgarnych żartów na NK), przypominając sobie o swoim doktoranckim dobrym imieniu - "Michał miałeś rację. To konto założyłam tylko na moment.. więcej nie będę już tu pisać.. i chyba już nigdy i nigdzie. Pan MN przekopiowuje Wasze wypowiedzi na portal salon24. Skasowałam moje konto z NK, ponieważ upublicznił moje dane bez mojej zgody na tamtym portalu, oczywiście z niewybrednym komentarzem, tak jak to on potrafi.. Jutro wysyłam pismo na policję, zgłaszając przestępstwo (naruszenie Ustawy o ochronie danych osobowych, oraz naruszenie dobrego imienia), zgłosiłam też nadużycie w salonie 24. Proszę o to link do Waszych wypowiedzi na innym portalu: http://mirnal.salon24.pl/383280.html#comment-3554627 Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie..magda", to JK podsumowuje tę wymianę poglądów - "hehe... Nie wiem co ten Mirek ma w sobie, że kobitki tak świrują na jego punkcie. Nawet zza towarzyskiego grobu wołają jego imię. Proszę lepiej uznać jego dominację i nie kompromitować się tu więcej pani Magdo :P".

Także na portalu Salon24 pisarka czuje potrzebę propagowania swojego konfabulacyjnego spostrzeżenia - "by nie było wątpliwości MN=JK=AZ to są te same osoby" i to samo podtrzymuje na NK - "Witajcie. Właśnie otrzymałam wiadomość z nk, że konto MN i JK. zostały zablokowane do odwołania. Dzisiaj mam spotkanie z moim prawnikiem i omówimy plan działania. Magda".

I tutaj należy w końcu położyć tamę rozpowszechnianym kłamstwom pisarki MCh, że JK=MN. Na dobrej drodze był admin NK - "Szanowny Panie, dziękujemy za kontakt i prosimy o uzbrojenie się w jeszcze odrobinę cierpliwości. W chwili obecnej z przyczyn czysto technicznych nie możemy rozwiązać Pańskiego problemu w taki sposób, jakiego by Pan oczekiwał. Jesteśmy przekonani, że najpóźniej w ciągu kilku dni otrzyma Pan od nas wyczerpujące informacje oraz rozwiązanie problemu". Niestety, zostawił rozgrzebaną sprawę i do dzisiaj nie wystawił obiecanego rozwiązania problemu oraz wyczerpujących informacji - a to już dwa lata mijają z okładem!

Sędzia WM z Sądu Okręgowego w Gdańsku miał sporo dowodów na nieetyczną działalność pisarki i oświadczenie MN, że miał tylko jedno konto na NK. Nie wiadomo dlaczego przyjął wersję pisarki (że JK=MN), bowiem uznał jej fałszerstwo za omyłkę. A skoro już uznał, że MN jest także JK, to wydał wyrok skazujący, a do tego nie poinformował o jego wydaniu, przez co uniemożliwił MN wniesienie apelacji od tego kuriozalnego wyroku. I w ten sposób, zamiast ukarać pisarkę, zainicjował jedną z większych afer dotyczących ośmieszenia osoby pozywającej oraz, niestety, polskiej Temidy, bowiem MN nie jest JK, zatem wyrok oparty na tym fałszywym zeznaniu pisarki powinien być unieważniony. A w jaki sposób, to niech wymyśli sama Temida, która tego piwa nawarzyła. Ponadto sędzia nie wyliczył wypowiedzi ani MN, ani JK, które miałyby godzić w honor pisarki, natomiast w wyroku zażądał przeprosin. Za co MN ma więc przepraszać - może się w końcu dowie (przecież to proste - wystarczy podać przestępcze cytaty z kilku artykułów wymienionych z tytułów). I za kogo przepraszać - za MN, czy za JK? A może także za proces spartolony przez gdański jednoosobowy niezawisły, nietykalny i całkowicie zimmunitetowiały sąd?

Może zadamy pytanie, które powinno paść z ust sędziego w procesie cywilnym, zaraz na początku tego dziwacznego przewodu, na które odpowiedź ustawiłaby Temidę po właściwej stronie chybocącej się szalki - "na ile pisarka jest pewna, że MN jest jednocześnie JK?".

Okazuje się, że pisarka, kiedy została oskarżona o pomówienie, to napisała do sądu -"W związku z oskarżeniem mnie przez Mirosława Nalezińskiego o pomówienie przeze mnie jego osoby o korzystanie z kliku** kont na portalu Nasza Klasa składam wniosek o ustalenie poprzez dostawcę usług internetowych [...] danych osoby, która łączyła się z portalem Nasza Klasa w nocy z dnia 1 na 2 lutego 2009 roku w godzinach 23.00 - 24.10, oraz o ustalenie danych osoby, która łączyła się z portalem http://mirnal.salon24.pl/ w tym samym czasie i porównanie ich ze sobą w celu oceny czy była to ta sama osoba. Podstawą wniosku jest mój dowód dedukcyjny załączony do pisma (załącznik 1***), z którego wynika jednoznacznie, że Mirosław Naleziński korzystał z portalu Nasza Klasa z co najmniej dwóch kont. Moja wypowiedź na ten temat na portalu Salon24 i Nasza Klasa była tylko stwierdzeniem faktu, a nie pomówieniem - podaniem informacji niesprawdzonej, bądź nieprawdziwej. Mirosław Naleziński doskonale wie, że korzystał z co najmniej dwóch kont, doskonale wie, że ja to zauważyłam, a pomimo to publicznie oskarża mnie o fałszerstwo, pomówienie, a teraz posunął się nawet do świadomego wniesienia oskarżenia opartego na nieprawdzie (przestępstwo z art. 238KK)".

To już, nobliwa Temido, prawdziwy skandal! W pierwszym procesie sędzia oparł się na założeniu, że JK=MN, zaś po kilkunastu miesiącach, pisarka dopiero wnosi o zbadanie sprawy, czy istotnie JK=MN? Od samego początku MN twierdził i składał oświadczenia, że ma i miał jedno jedyne konto na NK. Mało tego - na wszystkich rejestrowanych portalach ma i miał wyłącznie jedno konto, bowiem nawet nie rozważał takiej nieuczciwej opcji. I doktoryzująca się pisarka wymyśliła sobie absurdalny dowód (określany przez nią jako dedukcyjny) oraz nadal wmawia Temidzie, przyjaciołom, internatom, rodzinie, że MN "doskonale wie, że korzystał z co najmniej dwóch kont" i że pisarka to zauważyła. I takim bredniom Temida uwierzyła i nadal wierzy?

Szanowna Temido! Jak długo jeszcze będziesz dawała się wodzić pisarce za nos, której coś kiedyś się przywidziało i przez lata będzie (wespół z internetowymi zwolennikami) pisywać powyższe kuriozalne bzdurne oskarżenia? Gdybyś, o ślepa Temido, uwierzyła oświadczeniu MN, to nie byłoby bezsensownego a kompromitującego wyroku. Dlaczego zatem przyjęto wersję pisarki? Dlaczego sędzia - mając całkowicie odrębne stanowiska obu stron - przyjął za prawdziwe jedno, zaś drugie przyjął za nieprawdziwe? Przecież nie rzucił monetą, zatem czym się kierował i dlaczego tak tendencyjnie? MN już parokrotnie pisał, że każda osoba, która twierdzi, że MN=JK popełnia przestępstwo i powinna być postawiona przez obliczem damy z opaską. Czy tę groteskę w końcu jest w stanie zakończyć jakiś łebski a polski sędzia? Czy potrzebna będzie ingerencja unijnego fachowca?

 

*- jeśli jednak stawia prawdę ponad swoje chęci wygrywania sprawy za wszelką cenę, to przepraszam, ale niech kolejny raz przeczyta poniższy apel o nierówności inicjałów (i osób) - "Panie KK, niech Pan wbije sobie do uczonej głowy, że MN nie miał dodatkowego konta ani na dane JK, ani na AZ. Pozwoli to Panu na godne wyjście z grząskiego gruntu, na który Pan wkroczył; a przy okazji - niech Pan pomoże pisarce wyplątać się z tej afery, jeśli Panu nieobca jest honorowa technika rozwiązywania tego typu problemów"

** - "kliku" w oryginale, zamiast "kilku" (freudowski lapsus trącający... klikowością)

*** - www.szwedzki.eu/MN/MN=JK(1).doc

 

PS  Czy tylko polskie sądy popełniają (delikatnie określając) błędy lub (bardziej krytycznie) idiotyzmy? Nie, bowiem zdarza się to nawet amerykańskim sądom. Oto przykład kolejnej sądowej mądrości - bostoński sąd wyznaczył (na członka ławy przysięgłych) niejakiego Sala Esposito, mieszkającego z pewnym małżeństwem. Problem polegał na tym, że Sal jest... kotem. Oczywiście małżeństwo uznało, że jest to zwykłe nieporozumienie - po prostu wpisali swojego pupila na listę rodziny podczas spisu powszechnego w 2010. Para napisała do sądu grzeczne odwołanie, dając do zrozumienia, że zwierzę ani nie rozumie, ani nie mówi po angielsku. Dołączyli zaświadczenie weterynarza, że Sal jest... kotkiem. Jakież był zdumienie, kiedy sąd odwołanie jednak odrzucił i owemu panu kotu Esposito nakazał stawienie się na rozprawę, bowiem "Amerykański system sądowniczy dopuszcza sytuację, by na ławie przysięgłych zasiadała osoba, która nie posługuje się perfekcyjnym angielskim".